Sąd Okręgowy w Szczecinie przychylił się do opinii biegłych i wniosku prokuratury o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Z decyzją nie zgadzają się pełnomocnicy poszkodowanych. Zdaniem mec. Grzymisława Koć-Woźniaka zebrany przez śledczych materiał dowodowy jest niekompletny. Nie przesłuchano dwóch lekarzy - wyjaśnia adwokat.
- Miesiąc przed wypadkiem badali i odmówili przyjęcia do szpitala psychiatrycznego podejrzanego, jak i chcieliśmy przesłuchania lekarz psychiatry, który w dzień zdarzenia również badała podejrzanego i z jej wniosków nie wynikało, żeby zamykać podejrzanego w zakładzie psychiatrycznym - argumentował.
Grzegorz Ł. w opinii adwokata miał świadomość, że wjechał w ludzi - co budzi wątpliwości co do braku niepoczytalności.
- Uważam, że skoro nawet biegli po części przyznali, że wiedział... wiedział o tym, że wjeżdża w ludzi..., nie w drzewo, nie w budynek, a to oznaczałoby, że jednak ta jego poczytalność była nie w całości zniesiona, ale częściowo. I tak argumentowaliśmy - mówił.
Uzasadnienie decyzji poznamy w środę.
W wyniku wypadku na placu Rodła 21 osób było poszkodowanych. Zginęła także kobieta.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
- Miesiąc przed wypadkiem badali i odmówili przyjęcia do szpitala psychiatrycznego podejrzanego, jak i chcieliśmy przesłuchania lekarz psychiatry, który w dzień zdarzenia również badała podejrzanego i z jej wniosków nie wynikało, żeby zamykać podejrzanego w zakładzie psychiatrycznym - argumentował.
- Uważam, że skoro nawet biegli po części przyznali, że wiedział... wiedział o tym, że wjeżdża w ludzi..., nie w drzewo, nie w budynek, a to oznaczałoby, że jednak ta jego poczytalność była nie w całości zniesiona, ale częściowo. I tak argumentowaliśmy - mówił.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Znam takich ludzi. Niby wszystko w porządku, niby piszą nawet jakieś swoje urojone elaboraty, a pod skórą zapiekłość,nienawiść. Wymagają leczenia i nawet nieraz wydaje się,że są na dobrej drodze,ale to tylko pozory. Doktor Pobocha to znakomicie wyjaśniał w wykładzie na Zamku Książąt Pomorskich.
Wiadomo było natychmiast po wypadku, że taka będzie decyzja. Po co więc były te roczne "dochodzenia i gromadzenie materiałów"? Zapewne za jakiś czas wypuszczą go ze szpitala. Ciekawe, jaki pomysł zrealizuje następnym razem?