Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz » RECENZJE
Ghostrunner
Ghostrunner
Udało mi się wzbudzić podziw mojej żony... Obserwowała, jak grałem w Ghostrunnera i w pewnym momencie powiedziała - na Twoim miejscu to już bym wywaliła tego pada za okno. No cóż, choć licznik śmierci bije tutaj z prędkością dystrybutora na stacji benzynowej odliczającego złotówki do zapłaty - ani razu nie miałem ochoty na takie drastyczne rozwiązania. Najwyżej brałem głęboki oddech i zaczynałem jeszcze raz. Na przykład 132. Ale w końcu się udało.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy All in! Games
GIERMASZ-Recenzja Ghostrunner

O ile obie gry faktycznie osadzone są głęboko w tych samych klimatach - to produkcję od One More Level prędzej porównałbym do filmów z lat 90. Tu raczej przychodzi do głowy atmosfera Johnny'ego Mnemonica pomieszanego z kinem sensacyjnym z lat 80. To takie moje wewnętrzne skojarzenia, które nie mają bezpośredniego przełożenia na przykład na fabułę, ale moim zdaniem - zdecydowanie mu bliżej właśnie do takich wzorców. Jest tu katana, tajemnicze głosy, które prowadzą nas do celu, są naszymi przewodnikami po mrocznym, nieprzyjaznym technologicznym świecie. I bardzo, bardzo niebezpiecznym.

Ghostrunner to pierwszoosobowy slasher. Wszystko kończy się jednym ciosem - jeśli to nam się uda - bo naszym podstawowym orężem jest miecz - albo strzałem - jeśli trafimy pod lufę jednego z przeciwników. A do tego drugiego uczucia radzę się przyzwyczaić, bo będzie bardzo częste. Później oduczyłem się patrzeć na moje statystyki dotyczące umieralności. Ale gra po prostu zakłada, że będziemy ginąć w niej często - poszczególne etapy podzielone są na swego rodzaju areny, każda z nich jest wyzwaniem - ze względu na przeszkody do pokonania, zagadki, a przede wszystkim przeciwników do pokonania.

Na wrogów wystarczy jeden cios. Ale przeciwnikom też wystarczy jedno celne uderzenie, żeby odesłać nas na początek areny - jest to pomyślane tak, żeby od punktu restartu do tej chwili, w której zginęliśmy nie było daleko - dość często zresztą to niemal to samo miejsce. To taki ukłon w stron graczy, żeby się za szybko nie zniechęcali, bo przejście kolejnych przeszkód to kwestia czasu - chodzi o próbowanie i kombinowanie - do skutku. Upór jest tutaj kluczem.

Poza tym, że dysponujemy mieczem - ratunkiem są też nasze umiejętności - nasz bohater - tytułowy Ghostrunner - potrafi między innymi biegać po ścianach, spowalniać czas i jednocześnie wykonywać takie krótkie i szybkie przeskoki wymykając się celownikom wrogich sił. Później dochodzą kolejne zdolności - jak umiejętność likwidacji trzech przeciwników jednocześnie - tylko muszą blisko siebie stać, do tego dostajemy co jakiś czas możliwość rozbudowy drzewka umiejętności. To prezentuje się jak Tetris - poszczególne klocki różnego kształtu odpowiadają za zdolności - naszym zadaniem jest tak je poobracać, żeby wcisnąć jak najwięcej w danej przestrzeni. Można jednak w każdym momencie wymienić jedną umiejętność na drugą, co bardzo pomaga dopasować się do aktualnych wyzwań.

Jeśli chodzi o fabułę, to niespecjalnie jest o czym opowiadać. Doczesny świat to postapokalipsa upchnięta w technologicznym gmachu zarządzanym przez kluczniczkę, która trzyma wszystkich krótko. Pomaga nam poprzedni przywódca, po krótkim czasie zaczynamy odbierać również głosy ruchu oporu - nic jednak nie jest takie, jak się wydaje na początku, ale - z drugiej strony punkty zwrotne są dość przewidywalne i można spokojnie obyć się nie poświęcając fabule praktycznie żadnej uwagi.

Dlaczego? Bo tutaj rządzą rozwiązania w samej rozgrywce. Refleks, kilka, kilkanaście sekund biegania, użycie umiejętności specjalnych, skok na ścianę, a wszystko po to, żeby być ustrzelonym, przez nieuwagę, odwrócenie się plecami albo błąd w planowaniu - tak, planowaniu, tu trzeba - choć wstępnie rozważyć, w jaki sposób eliminować strażników, gdzie przeskoczyć najpierw, a potem udoskonalać to, co zrobiliśmy, jak już zginiemy za pierwszym, drugim i 23. razem. Podczas samej akcji czasu na myślenie jest tyle co nic, jeśli coś pominiemy - pozostaje liczyć na łut szczęścia. A jeśli wciąż nie wychodzi, choć powinno - z tym najtrudniej się pogodzić - prawdopodobnie byliśmy za wolni. Źle wyliczyliśmy czas albo odległości, pominęliśmy coś istotnego - podsumowując - zrobiliśmy coś źle.

Ghostrunner ma proste i przejrzyste zasady - brutalne, ale w świecie, który sam kreuje - sprawiedliwe - jesteś szybki, masz refleks, odpowiednio wszystko zaplanowałeś - uda Ci się. Robisz coś nie tak - giniesz. I to jest w tej grze pociągające - od kiedy ją włączyłem i utknąłem w którymś momencie, choć wiedziałem co trzeba zrobić, po prostu palce były zbyt wolne albo dało o sobie znać zdenerwowanie, może mała frustracja. Ghostrunner irytuje, niekiedy frustruje, ale nigdy nie doprowadził mnie do jakiejś furii, a z założenia kilkuminutowe sesje, przerywniki między "dużymi" grami, których role właśnie miała odgrywać polska produkcja, same zamieniały się w kulkugodzinne nasiadówy bez momentu wytchnienia. Nie udało mi się? To jeszcze raz, jeszcze. I jeszcze.

Dodatkowo gra wykonana jest bardzo ładnie. Choć część przeszkód, które niby przypadkiem miały utworzyć swoisty tor przeszkód dla naszego bohatera - sprawia wrażenie, jakby ktoś nam chciał specjalnie ułożyć ścieżkę zdrowia. Ale tekstury są bardzo dokładne, a gra świateł niekiedy ociera się już o wywołanie zachwytu.

To nie jest duża gra. To teoretycznie miała być taka druga liga, taka prawie komórkowa zręcznościowa platformówka z widokiem pierwszoosobowym. Przypadkiem, czy nie - nieistotne - stała się jedną z najlepszych, wciągających produkcji ostatnich miesięcy. Zrobiona z pasją, pomysłem i zacięciem. Do tego zasysająca jak czarna dziura. Nie wszyscy lubią tak wysoki poziom trudności - wiem. Ale dla tych, którzy lubią wyzwania i chcą zobaczyć coś, co wnosi kilka nowych rozwiązań, a stare podaje w pięknej i bardzo solidnej oprawie - to niemal obowiązek.
 

Zobacz także

2025-04-26, godz. 07:30 #DRIVE Rally [PC] Co by było, gdyby połączyć absolutnego kultowego klasyka SEGA Rally i artystycznie piękne wyścigi Art of Rally? Prawdopodobnie coś na wzór #Drive Rally… » więcej 2025-04-26, godz. 07:30 Mandragora: Whisprers of the Witch Tree [PlayStation 5] Jak mówi popularne powiedzonko, "naśladownictwo to najszczersza forma pochlebstwa" - bo od momentu zdefiniowania "soulsów", czyli nastawionego na bezlitosne… » więcej 2025-04-19, godz. 08:00 Hook: Complete Edition [Xbox] Maciej Targoni to niezależny uznany polski twórca relaksujących gier logicznych, cechujących się minimalizmem i prostotą działania. Nie oznacza to, że… » więcej 2025-04-19, godz. 08:00 Spilled! [PC] Czasami się trafia gra, która jest bardzo krótka, bardzo prosta, ale ma to coś, że z uśmiechem na twarzy poświęca się jej czas. I takie jest Spilled!… » więcej 2025-04-19, godz. 08:00 Commandos Origins [Xbox Series X] To jest ten moment, kiedy uczeń przerósł mistrza. Choć może bardziej dlatego, że to mistrz zaczął się trochę obijać, a uczniowie się podciągnęli… » więcej 2025-04-12, godz. 08:00 Legends BMX [PlayStation 5] Każdy raczej wie, czym jest BMX. Mogę się założyć, że w każdej grupie znajomych z klasy czy z podwórka co najmniej jeden egzemplarz się znalazł. Kiedyś… » więcej 2025-04-12, godz. 08:00 Kamikaze Lassplanes [PC] To jedna z trudniejszych gier do oceny. Polskie Kamikaze Lassplanes łączy przegadaną, miejscami obyczajowo-romantyczną wizualną nowelę z intensywną lotniczą… » więcej 2025-04-05, godz. 08:00 Blizzard Arcade Collection [Xbox Series X] Pierwotnie kompilacja Blizzard Arcade Collection została wydana w roku 2021, jednak na lata utknęła na mojej liście "kiedyś zagram". Z okazu tego, że tytuł… » więcej 2025-04-05, godz. 08:00 Atomfall [Xbox Series X] Przeczytałem już kilka różnych tekstów o Atomfall i odpowiem Wam od razu na pytania, które w nich się pojawiają. Chyba zresztą w każdym tekście, który… » więcej 2025-04-05, godz. 08:00 Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition [Switch] Łatwo możecie stwierdzić, że w Giermaszu jesteśmy fanami serii Xenoblade Chronicles. Entuzjastyczne recenzje gier tworzących trylogię i setki godzin spędzone… » więcej
12345