The Talos Principle: Reawakened to remaster gry logicznej sprzed ponad dziesięciu lat, która zebrała sporo pozytywnych opinii i jest określana pojemnym przymiotnikiem: kultowa. W odświeżonej wersji mamy do dyspozycji podstawową grę i dodatki - znany już Road to Gehenna i nowy - In the beginning. Skupimy się tutaj na podstawowej rozgrywce.
Ta zaczyna się wśród wyglądających na antyczne ruin. Budzimy się jako android i słyszymy głos kogoś, kto przedstawia nam się jako Elohim, bóg, i zwraca się do nas per "dziecko". Wystarczy, żeby zdenerwować i tak już zdezorientowaną myślącą maszynę.
No, ale tyle dobrego, że mniej więcej wyjaśnia, co mamy robić, bo przygotował dla nas zagadki do rozwiązania i zachęca do poznawania stworzonych przez siebie światów. No i mówi jeszcze, że w centrum tych światów jest wieża, ale zabrania na nią wchodzić. Wszyscy wiemy, jak TO się skończy.
Naszym głównym zadaniem jest zebranie pieczęci, które jako żywo przypominają klocki tetrisa. Pieczęcie - oczywiście po zebraniu i odpowiednim ułożeniu - pozwalają odblokowywać kolejne etapy. Oczywiście, żeby zdobyć pieczęcie, trzeba rozwiązać zagadkę, czyli na przykład ominąć strażników - drony albo wieżyczki wystrzeliwujące w naszą stronę laserowe wiązki, po spotkaniu z którymi, no, trzeba zaczynać zagadkę od nowa. A, Elohim nas na początku uprzedza, że to są JEGO strażnicy i że mu pomagają. Dzięki, naprawdę wiele to zmienia...
Omijanie strażników właśnie i otwieranie zamkniętych polem siłowym przejść przy pomocy zakłócaczy i refraktorów, a później pomaganie sobie kolejnymi wihajstrami wydaje się - w teorii - proste. Ale w tej właśnie prostocie liegt der Hund begraben, jak mawia Jarek Gowin. Otóż w mojej ocenie całą siłą tych zagadek jest to, że wydają się nieskomplikowane na pierwszy rzut oka, ale już na drugi i trzeci człowiek lekko blednie i zaczyna coś pod nosem mamrotać do siebie. A później stara się nie rzucić padem. Oczywiście, są zadania, które rozwiązuje się spoglądając jednym okiem, czy zupa już się zagotowała, ale są i takie - z biegiem czasu - które mogą sprawić, że ta zupa spali nam kuchnię.
Ale w grze robi się coraz ciekawiej nie tylko dzięki temu, że jest coraz trudniej. Oczywiście, odkrywamy kolejne urządzenia, które mogą nam pomóc, ale też dowiadujemy się nieco więcej o świecie, w którym przyszło nam wylądować - czy raczej - i nie będzie to jakiś wielki spoiler - o symulacji. Poznajemy ją i to, co za nią stoi dzięki bibliotece danych i dzięki Miltonowi, sztucznej inteligencji, która nią zarządza. To Milton właśnie podrzuca nam teksty starożytnych myślicieli (z których nie wszyscy istnieli naprawdę) i pozwala na nieco bardziej uważne przyjrzenie się temu, co mówi do nas Elohim.
Rozgrywkę można prowadzić z perspektywy pierwszej albo trzeciej osoby. Samo przemierzanie ruin w poszukiwaniu pieczęci - i prowadzących do nich zagadek - może się wydawać nieco monotonne, zwłaszcza że krajobraz specjalnie się nie zmienia. Ale - po pierwsze - co to jest za krajobraz! Szczegóły, cienie, roślinność, nawet góry - wszystko. A po drugie - ta gra ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się wrócić i rozwiązać jeszcze jedną łamigłówkę, a potem kolejną i kolejną.
Wady? Zgadzam się z niektórymi recenzentami - niektóre zagadki są naprawdę bardzo wymagające - ale do tego stopnia, że jak się je rozwiąże, to nie ma już satysfakcji, tylko jest ulga, że można iść dalej. Poza tym, mam jedno określenie na Talos Principle: Reawakened. Ta gra jest po prostu - elegancka. Ocena: 8/10