Najnowsze rodzime wyścigi pozwalają przeżyć lata 90. (i nie tylko), w najbardziej ekscytującej erze w historii motorsportu. Co prawda nie ma tu licencjonowanych samochodów, ale łatwo rozpoznać po kształtach legendarne bestie rajdowe. Audi quattro, Ford Focus RS, Lancia Delta, Peugeot 205, Subaru Impreza, czy nawet FSO Polonez. Jest ich naprawę sporo. Każdy można też spersonalizować, dodać spojlery, naklejki, wymienić opony czy wstawić do kabiny kilka dekoracji. A wszystko w świetnej, lekko komiksowej oprawie graficznej.
Największym zaskoczeniem w #Drive Rally byli dla mnie piloci, czyli osoby nawigujące kierowcę po trasie. To partnerstwo opierające się na emocjach, gdzie mój pasażer nie tylko podpowiadał mi jak jechać, ale też chwalił czy krytykował. Mistrzostwem są ich głosy, bo jadąc w Niemczech mój pilot brzmiał jak.... Arnold Schwarzenegger, z tym charakterystycznym akcentem. Gdy przemierzałem trasy Rio Guacamole wcale nie zdziwiło mnie, że mój nawigator brzmi jak rodowity Meksykanin. Mały szczegół, ale naprawdę robi robotę.
#Drive Rally to klasyczny przykład łatwej do opanowania, ale trudnej do wymaksowania. Nie trzeba być rajdowcem by czerpać z jazdy wiele radości. Jeśli lubisz symulacje, to ta gra nie jest dla ciebie, bo to czysty wesoły arcade. Jeśli chodzi o trasy, jest różnorodnie. Zwiedzałem niemieckie lasy, pustynie w USA, śnieżną Finlandię, pełną pól uprawnych Azję Południowo-Wschodnią, śmigałem przez miasteczka w Meksyku, czy cudowną Japonię. Odcinków jest sporo, część wymagających, więc nie idzie się wynudzić. Ale gra oferuje znacznie więcej.
Tryb Mistrzostw to przebijanie się przez trasy całego świata, gdzie można zdobyć zarówno pieniądze na wizualne ulepszenia, jak i odblokować same części. Długi, fajny, pozwalający poznać każdą drogę. Jest jeszcze klasyczny szybki wyścig, kooperacyjny tryb imprezowy oraz... swobodna eksploracja. To mnie zaskoczyło, bo jaka swobodna jazda w grze wyścigowej, gdzie jeździ się odcinkami? A jednak. Po prostu każdy kraj w grze to jedna wielka mapa i na nich wyznaczane są odcinki do przejazdu. Dzięki temu jest swobodna eksploracja, gdzie po prostu jadę gdzie chcę. Ale nie bez celu. Trzeba odnaleźć poukrywane litery, są też znajdźki i kapsle, czyli kasa znana z pierwszej części tej serii. Objechanie całej mapy zajmuje może i z kilkadziesiąt minut, a że jest ich 6, to odnalezienie wszystkiego i odblokowanie wszystkich części trochę czasu zajmuje.
#Drive Rally to naprawdę udana gra. Arcade'owe wyścigi, z wieloma trybami, którymi bawić się można godzinami, a zrobienie wszystkiego zajmie pewnie kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt godzin. Cudowna kolorowa artystyczna oprawa, dobre udźwiękowienie, fantastyczni emocjonalni piloci i przyjemny model jazdy. Czego chcieć więcej? Jest jeszcze lepiej, bo przeszedłem całą kampanię a grą bawię się dalej. Ocena: 9/10