Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali w sobotę z MKS-em Dąbrowa Górnicza 74:79 w 27 kolejce rozgrywek Orlen Basket Ligi.
Trudno nie odnieść wrażenia, że podopieczni trenera Krzysztofa Koziorowicza przegrali wygrany mecz, bowiem przez większą część tego spotkania byli na prowadzeniu. W trzeciej kwarcie przewaga wynosiła nawet 15 punktów. Za każdym razem zespół Dąbrowy dochodził, zbliżał się i wywierał presję na podopiecznych trenera Krzysztofa Koziorowicza.
W czwartej kwarcie posypała się gra stargardzkiej drużyny, chociaż początek jeszcze na to nie wskazywał, bo po niespełna 2,5 minutach gry w tej kwarcie było 71:60 dla Spójni. I wówczas stargardzianie się diametralnie zacięli pod koszem rywala. Przestali trafiać, były niewykorzystane rzuty. Było dużo strat. W tym meczu było więcej strat niż asyst. 16 strat przy 11 asystach. Tak meczu nie da się wygrać. Ostatnie 5 minut to już w ogóle koszmar. Spójnia przegrała ten fragment 3:19.
Do końca sezonu trzy mecze, trzy bardzo ważne mecze, trzy ciężkie mecze: w Lublinie ze Startem, w niedzielę za tydzień w Stargardzie z Zastalem i na zakończenie w stolicy z Dzikami. Trzeba wygrać przynajmniej jedno, najlepiej wszystkie, żeby być pewnym utrzymania.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
W czwartej kwarcie posypała się gra stargardzkiej drużyny, chociaż początek jeszcze na to nie wskazywał, bo po niespełna 2,5 minutach gry w tej kwarcie było 71:60 dla Spójni. I wówczas stargardzianie się diametralnie zacięli pod koszem rywala. Przestali trafiać, były niewykorzystane rzuty. Było dużo strat. W tym meczu było więcej strat niż asyst. 16 strat przy 11 asystach. Tak meczu nie da się wygrać. Ostatnie 5 minut to już w ogóle koszmar. Spójnia przegrała ten fragment 3:19.
Porażka 74:79 mocno komplikuje walkę Spójni o utrzymanie w rozgrywkach o mistrzostwo Polski. Jedynym plusem tej porażki jest fakt, że stargardzianie w Dąbrowie Górniczej wygrali w pierwszej rundzie 79:67, a więc różnicą 12 punktów. Tu przegrali różnicą pięciu, więc w bilansie bezpośrednich spotkań Spójnia jest lepsza i przy równej liczbie punktów na zakończenie sezonu w tabeli to Spójnia wyprzedzi MKS Dąbrowa Górnicza.
Sebastian Kowalczyk rozgrywający Biało-Bordowych był rozżalony końcowym wynikiem ponieważ przez zdecydowaną większą część meczu to Spójnia była na prowadzeniu.
- Boli fakt, że czuliśmy, że mamy ten mecz pod kontrolą. 36 minut wszystko jest w naszych rękach i ten ostatni run 15 do 3, 4 minuty czy tam więcej, to niestety przegrywa się spotkanie. Trzeba utrzymać koncentrację nie przez 36 minut, tylko dłużej, bo można przegrać - mówi Kowalczyk.
Do końca sezonu trzy mecze, trzy bardzo ważne mecze, trzy ciężkie mecze: w Lublinie ze Startem, w niedzielę za tydzień w Stargardzie z Zastalem i na zakończenie w stolicy z Dzikami. Trzeba wygrać przynajmniej jedno, najlepiej wszystkie, żeby być pewnym utrzymania.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski